Sakwiarskie podróże rowerowe 6-latka - Rodzinne Inspiracje

24-01-2024

Zapraszamy Cię do odkrycia magicznych chwil rodzinnych, które pozostaną w pamięci na zawsze. Jeżeli marzysz o spędzeniu niezapomnianego czasu z najbliższymi, to własnie podróże rowerowe z najmłodszymi są idealną propozycją. Przygotuj się na wyjątkową inspiracyjną przygodę i poczuj wolność na świeżym powietrzu.

Sakwiarskie podróże rowerowe Franka 6-latka.

Mam na imię Sławek, mam 53 lata. Iwona ma 46. Nasz Franek ma 6 lat. Aktywność fizyczna stanowi istotną część naszego życia. A Franek żyje z nami i bierze z nas przykład. Wspólna satysfakcja w połączeniu z wspólną aktywnością rodzinną i motywowaniem, stanowi istotną część wychowania Franka. Poprzez podróże rowerowe, ale nie tylko uczymy syna, że taka froma spędzania wolnego czasu to szkoła życia od najmłodszych lat, spełniania marzeń i dążenia do założonych celów. Chcę podzielić się naszymi doświadczeniami z jego podróży rowerowych podróży 6-letniego Franka i jego pierwsze sakwy rowerowe na bagażnik.

Od tego się zaczęło

Kiedy Franek zaczął 5 rok życia, wracaliśmy z wycieczki do Krainy Wygasłych Wulkanów. I po drodze zatrzymaliśmy się po odbiór używanego roweru na kolach 20 cali, który wcześniej wypatrzyłem w internecie. Wtedy synek nie mógł jeszcze dobrze sięgnąć do pedałów. Ale kiedy zaczęła się wiosna, rower okazał się jak znalazł!

Pierwsza większa rowerowa przygoda Franka to była kilkudniowa Kinderwyprawka bożocielna 2023. Towarzyskie spotkanie organizowane przez Tomka Gurdziołka (Podróże ku naturze) zgromadziło 33 rodziny, łącznie ok. 130 osób! Mając bazę w okolicach Załęczańskiego Parku Krajobrazowego nad Liswartą, przez 3 dni jeździliśmy rowerami po okolicy. Na każdy dzień Tomek zaplanował kilka wariantów wycieczek rowerowych, dostępnych dla dorosłych i dzieci w różnym wieku i o różnych możliwościach. Ja, chociaż niezbyt towarzyski, dobrze się czułem w tej grupie zapaleńców. Dla 5-letniego Franka, który jeździł samodzielnie, to były wycieczki okupione sporym wysiłkiem. Wieczorem okazywało się jednak, że Franek ma duży zapas sił, wigoru na kąpiele i szaleństwa z nowymi znajomymi. Podczas tego wyjazdu rowerowego Franek mógł zaobserwować, jak wiele dzieci i dorosłych jeździ z sakwami na bagażniku.

Szwecja - można ruszać!

Jeszcze zimą Iwona zaplanowała w lipcu zabrać Franka i Łucję na rowery do Szwecji. Planowała popłynąć z nimi promem bez auta, z rowerami i podstawowym ekwipunkiem, a w Szwecji pojeździć około 10 dni. 

Przykręciłem do Franka roweru stary druciany bagażnik z klapką, odkręcony od jakiegoś roweru sprzed 30 chyba lat. A potem Franek otrzymał od taty zupełnie nowe sakwy rowerowe - prawdziwy skarb! Extrawheel Rider 30L w ulubionym czerwonym kolorze. Po banalnym wyregulowaniu trwałych plastikowych haków, sakwy na bagażnik dobrze pasowały do 20 calowego roweru i zwykłego drucianego bagażnika z odzysku. W te właśnie sakwy Rider spakował sobie wszystko, czego potrzebował: ulubiony śpiwór, kilka zestawów ubrań, szczotkę do zębów i inne niezbędne rzeczy. Nic nie haczy, nie spada, nie chybocze! Do Szwecji można ruszać!

Franek i jego sakwy Extrawheel

Noclegi w Szwecji. Couchsurfing i las. To jest to!

Kiedy jako jedyni rowerzyści wsiadali na prom, miałem wrażenie, że są lekko zagubieni. Ale od razu powiem, że kiedy wracali, już z daleka wyglądali na obieżyświatów. Nic dziwnego! To między innymi dlatego, że Iwona jest członkiem społeczności couchsurferów i także w Szwecji postanowiła wykorzystać te swoje couchsurferskie doświadczenia.

Co to jest couchsurfing? To sposób podróżowania polegający na szukaniu noclegu wśród lokalnych couchsurferów, tam, gdzie jedziesz. To także otwartość na przyjęcie na nocleg przejezdnych couchsurferów. Możesz być zatem raz gościem, raz gospodarzem. Bez opłaty, bez obowiązku wzajemności wobec jakiejś konkretnej osoby. Z doświadczenia wiem jednak, że w couchsurfingu chodzi nie tylko o darmowy nocleg. Jeśli masz tylko takie podejście, to raczej nie nadajesz się do społeczności couchsurferów. Większość couchsurferów oczekuje bowiem, by nie traktować ich jak darmowego hotelu albo jak anonimowych przejezdnych. Dlatego ważna jest otwartość na inne osoby, ale także jasne określanie i przez gości i przez gospodarzy granic waszej interakcji. Jeśli jesteś chętny na takie doświadczenie, to może się w to wkręcisz.

Przed wyjazdem do Szwecji Iwona skontaktowała się z kilkoma tamtejszymi couchsurferami i niektórzy potwierdzili chęć przyjęcia matki z dziećmi, rowerami i ekwipunkiem. Dzięki temu nasza ekipa rowerowa mogła 2 razy skorzystać z Couchsurfingu. Nils i Karin przyjęli ich w okolicach Kalmar. Oni też mają dzieci, a Franek i Łucja szybko znaleźli z nimi wspólny język. U tych gospodarzy dostali nocleg, posiłki, lody, spacer i mieli okazję na wspólną kąpiel w jeziorze. Dużo frajdy i poczucie, że nie są sami.

Kiedy ich droga omijała domy couchsurferów, wtedy nocowali w lesie. Korzystali z prawa powszechnego dostępu (po szwedzku: Allemansrätten, tzn. prawo wszystkich ludzi). To prawo korzystania z dóbr natury, państwowych i prywatnych. Pozwala on m. in. na biwakowanie praktycznie w każdym miejscu. Korzystanie z tego prawa związane jest jednak z obowiązkiem poszanowania natury i innych ludzi. Więcej na ten temat z łatwością znajdziesz w internecie.

Moi podróżnicy rowerowi kilka razy skorzystali w tej możliwości. W przydrożnym lesie oparli rowery o drzewa, zdjęli sakwy rowerowe, rozbili namiot, zrobili sobie jeść, przespali się. W bardzo wielu miejscach w ramach prawa powszechnego dostępu zbierali jagody, maliny i jeżyny. Kilka razy dostałem od nich fotki z zadowolonymi umorusanymi twarzami.

Ciężar czy satysfakcja?

Już po powrocie Franka do domu wpadłem na książkę pt. I cóż, że o Szwecji, Natalii Kołaczek. Cytuje ona powiedzenie, że „Szwedzkie lato to najlepszy dzień w całym roku.” Moim podróżnikom szwedzka pogoda jednak dopisała przez cały wyjazd. Oni jednak jeszcze przed wyjazdem przyswoili sobie inne szwedzkie powiedzenie, że „nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania”. Dlatego nawet deszczowe chmury nie były w stanie zepsuć tej wyprawy rowerowej. Dzięki dobrym sakwom na rower, Franek nie miał mokrych ubrań ani śpiwora! Spakowane sakwy rowerowe nie spowolniały Franka. Wręcz przeciwnie, sprawiały, że przygoda stała się dla niego bardziej ekscytująca a Franek był dumny jak paw! Jego sakwy Extrawheel Rider okazały się także praktyczne, lekkie i łatwe w zakładaniu i zdejmowaniu przez osobę o wzroście 115 cm.

Dolina Baryczy - Powitanie jesieni

Na powitanie jesieni, w październiku wybraliśmy się do Doliny Baryczy. I nie zawiedliśmy się! To był bardzo ciekawy i bardzo intensywny weekend. Wydarzenie sami zorganizowaliśmy przez Facebook i jeździliśmy w siódemkę, w wieku od lat 4 do 53.

W którą stronę skręcimy, tam trafiamy na doskonale oznaczony kolejny szlak rowerowy.

Bazę i miejsce startu każdego dnia mieliśmy to samo, czyli miejscowość Pracze. Tamtędy przebiega Szlak Dawnej Kolejki Wąskotorowej czyli rowerowa autostrada wybudowana na pozostałościach dawnych pruskich kolei wąskotorowych. Ponieważ chcieliśmy zrobić kółka kończące i zaczynające się w Praczach przy budynku dawnej kolejki - oprócz tego szlaku jechaliśmy też kilkoma innymi. A tych w Dolinie Baryczy nie brakuje! Mieliśmy wrażenie, że niezależnie od tego, w którą stronę skręcimy, tam trafimy na doskonale oznaczony kolejny szlak rowerowy.

Ciekawe było również to, że przez zaledwie dwa dni napotkaliśmy właściwie wszystkie możliwe nawierzchnie szlaków rowerowych - asfaltowe drogi, szutry, mniej przyjazne polne piachy - ale na szczęście tylko chwilowo, leśne wertepy i dziurawy asfalt. Dla Franka to było ciekawe urozmaicenie.

Zanocuj w lesie podczas rodzinnej wyprawy rowerowej

Nie wiem czy wiesz, ale w Polsce funkcjonuje Program Zanocuj w lesie. W jego ramach można na wyznaczonych obszarach leśnych w całej Polsce np. przenocować w namiocie, używać kuchenek gazowych – poza komercyjnymi polami namiotowymi. Już wcześniej kilka razy korzystaliśmy z tej możliwości. W okolicach Praczy znalazłem obszary lasu objęte programem, a na nich dwie wiaty turystyczne z możliwością noclegu i rozpalenia ogniska. Łatwo je znaleźć na mapie, a dokonały dojazd jest leśną drogą spod krzyża w Postolinie (na pierwszym pobliskim rozwidleniu skręć w prawo).

Ścieżka rowerowa im. Ryszarda Szurkowskiego

Ryszard Jan Szurkowski, legenda. Jak podaje Wikipedia: polski kolarz szosowy, dwukrotny wicemistrz olimpijski, czterokrotny medalista mistrzostw świata oraz dwunastokrotny mistrz Polski, najbardziej znany ze zdominowania przez kilka lat z rzędu Wyścigu Pokoju. Ja sam nie pamiętam szczegółów tych historii, ale doskonale pamiętam emocje podczas transmisji radiowych z Wyścigu Pokoju!

Pierwszego dnia nasza trasa rowerowa wiedzie z Praczy w kierunku Milicza, ścieżką rowerową im. Ryszarda Szurkowskiego, po śladach dawnej Żmigrodzko - Milickiej Kolei Powiatowej. Kolej powstała pod koniec XIX wieku, a zlikwidowana została w 1991 roku. Trasa dla rowerzystów komfortowa i urządzona w stylu kolejowym, z wykorzystaniem licznych elementów związanych z koleją. Przystanki znajdują się przy dawnych stacjach kolejowych, często napotkać można różne pojazdy szynowe. Wykorzystano też różne charakterystyczne wskaźniki kolejowe W 4, W 6, W 8, szlabany, Krzyże św. Andrzeja, stojaki na rowery z motywami kół kolejowych. Ścieżka rowerowa ta jest wyposażona w dobrze utrzymane toalety.

Pierwszy przystanek na trasie rowerowej zrobiliśmy przy stacji Milicz Zamek. My dorośli wypiliśmy kawę (przygotowaną samodzielnie: palniki, butla gazowa i cały sprzęt jeździł z nami w sakwach), a dzieci bawiły się w wagonikach kolejki i oglądały ryby w wielkim akwarium. Kolejny przystanek na rowerowej przygodzie w Rudzie Milickiej, gdzie zobaczyliśmy niecodzienną bibliotekę znajdującą się w starym wrocławskim Tramwaju do kultury. Oprócz tego na terenie znajdowały się stoliki do gry w szachy, dwie wiaty, co czyniło to miejsce doskonałym na krótszy lub dłuższy odpoczynek. Obiad zjedliśmy przy stawach w okolicach Grabownicy, a ponieważ zaczęło się robić już późno, po obiedzie ruszyliśmy w kierunku miejsca noclegowego, na które dotarliśmy po 18. Na liczniku mieliśmy 40 km.

Żmigród

Następnego ranka, po starannym zagaszeniu ogniska i zabraniu wszystkich swoich śmieci, przemieściliśmy się znowu pod stację kolejki w Praczach. Tym razem ruszyliśmy trasą rowerową w lewo. Postanowiliśmy z rana zrobić więcej kilometrów. Po drodze napotkaliśmy Szwedzki Kamień i przecięliśmy szlak do Santiago de Compostela. Krótki postój wypadł nam na sołectwie w Książecej Wsi. Dłuższy postój zrobiliśmy dopiero w Żmigrodzie.

Żmigród jest to druga największa miejscowość w Dolinie Baryczy. Dojeżdża tam kolej, co ułatwia dotarcie na miejsce rowerzystom. Ciekawym miejscem w Żmigrodzie jest Pałac Hatzweldów. Z ruiny odrestaurowano robiącą imponujące wrażenie fasadę, która pozwala sobie wyobrazić wielkość całego obiektu. Znajduje się tam obecnie mała kawiarnia. Wokół pałacu znajduje się duży, zadbany park.

Za Żmigrodem zatrzymaliśmy się przy jednej z wielu wież widokowych. Zatrzymał nas właściwie głód, więc z naszych sakw rowerowych wyciągnęliśmy gaz, palnik, menażki, by  już po chwili zajadać się nieśmiertelnym makaronem z sosem pomidorowym.

Karpie i ptaki.

W Rudzie Żmigrodzkiej trafiliśmy na imprezę w ramach dorocznych Dni Karpia w Dolinie Baryczy. Karp Milicki to tutejszy tradycyjny produkt regionalny. W czasie kilkutygodniowego cyklu wydarzeń Dni Karpia, w różnych zakątkach Doliny Baryczy można spróbować lokalnych smakołyków, posłuchać muzyki, wziąć udział w ornitologicznych spacerach, warsztatach, grach terenowych, zawodach wędkarskich.

Z Rudy Żmigrodzkiej skierowaliśmy się do Rudy Sułowskiej, czyli jednego z najstarszych kompleksów stawów w Dolinie Baryczy. Tutaj można poruszać się nie tylko wzdłuż stawów, ale także przeciąć je przed środek jadąc specjalnymi groblami. To doskonałe miejsce na obserwację ptactwa, które po rybach jest drugim bogactwem Doliny Baryczy. Ja byłem zachwycony! Warto zaplanować czas na kilka obserwacji ptaków i wozić ze sobą lornetkę.

Równe 400 km Faranka na rowerze

Miesiąc wcześniej Franek zaczął 6 rok życia. W Dolinie Baryczy przejechał dwie trasy po 40 km i 58 km. Całą drogę przejechał ze swoją sakwą rowerową Rider, w której woził własne rzeczy. Widzieliśmy, że własne osiągnięcia dodają dziecku sił i motywacji. Równocześnie, nie ukrywaliśmy przed nim, że 400 na jego liczniku pojawi się jednak dopiero podczas kolejnego wyjazdu. I wiecie co? W Praczach, na końcu trasy, Franek z własnej woli dokręcił z zapałem brakujące 2 km, jeżdżąc krótkim odcinkiem trasy tam i z powrotem. Pomimo zmęczenia!

Tata i syn. Dwa rowery i nasze sakwy rowerowe

Dolina Baryczy i nasza przykładowa trasa to wyjątkowe miejsce aby pojeździć na rowerach z sakwami. Jednak podczas naszego wyjazdu przemierzamy równolegle także inną wyjątkową krainę. Krainę budowania dobrych relacji ojca i syna. Kilkanaście godzin na rowerach, to dobry czas na rozmowy o dinozaurach, kosmosie i obejrzanych filmach. A na podniesienie nastroju dobrze działa przytulanie, bliska rozmowa i brak nerwowego pośpiechu. Taką krainę naszych relacji zabieramy ze sobą na każdą rowerową wyprawę.

Bałtyk - Adriatyk: obok naszego domu przebiega taka trasa!

Iwona jeszcze w lecie robi plany swoich wyjazdów na następny rok. Zaczęła myśleć o długodystansowej trasie rowerowej, gdzieś za granicą. Ale bez Franka, bo nie da rady. W sumie chyba racja, przejechanie planowanych 2000 km może być wyczerpujące, zwłaszcza dla dziecka. Aż tu pewnego dnia, kiedy siedziałem na ławce koło domu, doznałem olśnienia. Przecież obok naszego domu przebiega taka trasa! EuroVelo 9 znad Bałtyku nad Adriatyk! I tak narodził się pomysł, aby spod Poznania dojechać do Puli w Chorwacji. Jesienią testowo mieliśmy jeździć z Frankiem na raty, tzn. część trasy - powrót, dojazd na trasę-przejazd-powrót itp. A na wiosnę, kiedy dzień dłuższy, planujemy dojechać nad Adriatyk. Cel: Pula 

I etap do Chorwacji

15 października ruszamy na trasę rowerową I etapu R9, Luboń – Lubiń, 56 km. Pogoda rześka, przez większość drogi wieje przeraźliwy wiatr. Przejeżdżamy przez słonecznikowe pola, mijamy dalie i georginie w ogródkach, trochę miast i miasteczek, trochę pól. Piękna Polska!

Muzeum - Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera

W Puszczykowie pod Poznaniem prawdziwa perełka! Warto tam zajrzeć a nawet nadłożyć drogi. Muzeum Arkadego Fiedlera, przyrodnika, podróżnika, autora m. in. Dywizjonu 303, Ryby śpiewają w Ukajali, Kanada pachnącą żywicą i wielu innych pięknych książek.

Obydwaj byliśmy poruszeni spotkaniem z tym miejscem! Franek zapamiętał szczególnie wielkiego ptasznika, aligatory, żywą Babcię Piranię, wymarzony motorower, replikę 1:1 statku Santa Maria Krzysztofa Kolumba (można wejść na pokład i pod pokład). Od siebie wspomnę jeszcze replikę słynnego myśliwca Hawker Hurricane MK I z kodem RF, czyli Dywizjonu 303.

W Muzeum jest też pamiątka Kazimierza Nowaka, który w ciągu 5 lat (1931-36) przebył samotnie Afrykę z północy na południe i z powrotem. Pokonał wtedy 40 tysięcy kilometrów pieszo, rowerem, konno, czółnem, wielbłądem. Bez nowoczesnych gadżetów czy GPS. W pięknych reportażach opisał swoją podróż. Warto przeczytać np. Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. My z Frankiem czytaliśmy o nim w Afryce Kazika i razem szczerze polecamy tę książkę dzieciom i rodzicom.

II etap Lubiń - Dłoń. 50 km pedałowania wśród żółtych liści

Lubiń. Tutaj zakończyliśmy pierwszy etap naszej wyprawy. Tutaj zaczynamy drugi etap.

Przed wyruszeniem w trasę trzeba jednak koniecznie zwiedzić tutejsze prawie 1000-letnie Opactwo Benedyktynów. A po drodze czeka na nas kolejna wysokiej klasy atrakcja.

Gostyń.

Pierwsza gostyńska atrakcja to Cukrownia Gostyń. Przejeżdżamy rowerami obok tej naprawdę dużej fabryki. Droga wiedzie pod górę. Kiedy więc młodszy sakwiarz nie może zdobyć pogórka na rowerze, zdobywa go marszem! A na innych górkach czasami jedną ręką za plecy popycha go mama.

Dojeżdżamy do Bazyliki Świętej Góry w Gostyniu. To jedyny w Polsce przykład importu czystego włoskiego baroku. Przepiękny kościół Filipinów!

Po zjechaniu rowerami ze Świętej Góry trafiamy pod gotycki Kościół pw. św. Małgorzaty i mural upamiętniający Czarny Legion. Czarny Legion była to polska organizacja konspiracyjna w okresie II wojny światowej, założona w Gostyniu w celu obrony przed terrorem niemieckim. Początkowo członkowie Czarnego Legionu rekrutowali się spośród robotników miejscowej huty szkła. Dlatego na muralu widać produkty szklane i sprzęt konspiracyjny.

Logistyka naszej trasy

Było już chłodno, czasami wietrznie. Po zmianie czasu zmrok szybko zapadał. Nie mieliśmy pewności, że po drodze znajdziemy ciepły obiad. Na to wszystko byliśmy przygotowani!

Wprawdzie na pierwszy etap wyprawy rowerowej zapomniałem zabrać butlę gazową, ale znaleźliśmy w polu cembrowinę, która posłużyła nam za osłonę przed wiatrem. W niej rozpaliliśmy malutkie ognisko. Na nim podgrzaliśmy zabrany z domu już ugotowany makaron z kotletami i sosem. To właśnie Franek w swoich sakwach rowerowych wiózł m. in. menażkę i sztućce, które pięknie grzechotały na wybojach. Nauczyłem się wtedy, że suchy makaron trudno jest podgrzać. Warto mieć sporo sosu, a nawet podlać całe danie wodą. Wtedy łatwiej się podgrzewa. Na kolejny etap zabrałem kuchenkę na paliwo stałe. Tym razem z domu zabrałem tylko ugotowany makaron i kotlety, a duży słój sosu dokupiłem po drodze. Smakowitość naszych dań zgodnie oceniamy na 5 gwiazdek!

W naszych sakwach rowerowych wieźliśmy także cieplejsze ciuchy do ubrania na czas odpoczynku oraz bardzo przydatne zapasowe baterie. Do Lubinia dojeżdżaliśmy bowiem o zmroku, a drugi etap kończyliśmy już w całkowitych ciemnościach. Mieliśmy jednak dosyć prądu do oświetlenia drogi a o naszą widzialność byliśmy spokojni dzięki silnym odblaskom na naszych sakwach rowerowych.

Część trasy R9, która do tej pory przejechaliśmy, częściowo wiedzie ścieżkami rowerowymi, ale spore fragmenty także zwykłymi bocznymi drogami. My jednak zwracamy uwagę na samochody, zachowujemy rozsądek i czujemy się na drodze bezpiecznie.

Ta trasa, przynajmniej w Wielkopolsce, mała nowe pomarańczowe oznaczenia R9. Kiedy jednak nie widziałem nowych znaków, rozglądałem się za starymi oznaczeniami, czyli zielonym rowerkiem namalowanym na drzewach, słupach elektrycznych, płotach. Dzięki temu nie używamy GPS.

Śladami marzeń

Pod koniec października wybraliśmy się z Frankiem na 11 Festiwal Podróżniczy Śladami Marzeń. Podobało nam się! Bo podróżą życie jest. Będziemy więc żyć podczas kolejnych podróży, wyprawy rowerowe stają się naszą pasją.

Zapraszamy do wspólnych wypraw rowerowych z nami; Sławek, Iwona i Franek razem w All4travels

link do naszego profilu na facebook; https://www.facebook.com/All4travels.eu

 

Polecane produkty

Extrawheel sakwy rowerowe uniwesalne Rider Red-Black 30L

Extrawheel sakwy rowerowe uniwesalne Rider Red-Black 30L

Uniwersalne - na przedni i tylny bagażnik; Wodoszczelne - do miasta i na wyprawę rowerową; Polskie sakwy rowerowe; Materiał Poliester z...
Extrawheel sakwy rowerowe uniwesalne Rider Black-Black 30L

Extrawheel sakwy rowerowe uniwesalne Rider Black-Black 30L

Uniwersalne - na przedni i tylny bagażnik; Wodoszczelne - do miasta i na wyprawę rowerową; Polskie sakwy rowerowe; Materiał Poliester z...
Extrawheel sakwy rowerowe tylne Biker Black-Black 50L model 2024

Extrawheel sakwy rowerowe tylne Biker Black-Black 50L model 2024

Uniwersalne - do miasta i na wyprawę rowerową; Wodoszczelne; Polskie sakwy rowerowe; Materiał Poliester z Niemiec; 5 lat gwarancji ...
Extrawheel sakwy rowerowe tylne Biker Premium Black 50L Cordura

Extrawheel sakwy rowerowe tylne Biker Premium Black 50L Cordura

Uniwersalne - do miasta i na wyprawę rowerową; Wodoszczelne; Polskie sakwy rowerowe; Materiał - Cordura z Niemiec; 5 lat gwarancji ...

Polecane artykuły

Rowerowe Przygody: Ważne informacje przed wyprawą rowerową

Rowerowe Przygody: Ważne informacje przed wyprawą rowerową

14-11-2023
Rowerowe Przygody: Ważne informacje przed wyprawą Kiedy myślimy o podróżach rowerowych, już jako pasjonaci tego niezwykłego środka transportu, nie musimy przepakowywać walizek ani stać w długich kolejkach na lotniskach. Nasz rower to nie tylko środek przemieszczania się, towarzysz...
Jakie sakwy rowerowe wybrać: Poradnik

Jakie sakwy rowerowe wybrać: Poradnik

27-01-2024
Jakie sakwy rowerowe wybrać: Poradnik Sakwy rowerowe dostępne na rynku oferują różnorodne rozwiązania, wykonane są z różnych materiałów i komponentów. Duża część toreb i sakw rowerowych jest produkowana w Azji, korzystając z gotowych rozwiązań dostarczanych przez lokalnych...